Wiadomości z rynku

poniedziałek
23 grudnia 2024

Polak bryluje w French Truck Racing Championship

Grzegorz Ostaszewski I Wyczynowe Renault
18 stycznia 2019
Ma 26 lat i ciężarówkami interesuje się od dziecka, a to dzięki rodzicom, którzy prowadzą firmę transportową. Dodatkowo ojciec, który sam jest kierowcą rajdowym, wpoił mu pasję do sportów motorowych. Grzegorz Ostaszewski, bo o nim mowa, kontynuując rodzinną tradycję sportową, już drugi rok ściga się we francuskiej serii wyścigów ciężarówek French Truck Racing Championship.
Grzegorz, na co dzień pracuje w firmie rodzinnej Ostaszewski Transport z Radwanic k. Głogowa założonej w 1982 r. przez jego ojca, Krzysztofa. Junior razem z rodzicami zarządza firmą, dogląda taboru, pilnuje realizacji kontraktów, a także regularnie siada za kierownicą i jeździ w trasy długodystansowe, wożąc na ogół dla branży automotive do Szwajcarii, Austrii, Włoch, Niemiec czy Rumunii. W firmie Ostaszewski Transport oprócz potrzeby obniżania kosztów eksploatacji, otwarcie mówi się o komforcie pracy i odpoczynku kierowcy, dlatego właściciel inwestuje w oszczędne, dobrze wyposażone pojazdy, dbając o wygodę kierowców jeżdżących w dalekie trasy. Flota spółki liczy ok. 180 pojazdów, z czego niemal połowa, to Renault Trucks, głównie model T, z silnikami o mocy 440 KM i 480 KM. Między podpisywaniem faktur a planowaniem spedycji Grzegorz opracowuje strategię na kolejne zawody. W wolnych chwilach realizuje – podobnie jak jego ojciec – swoją drugą obok ciężarówek pasję, a są nią sporty motorowe. Bierze udział w wyścigach ciężarówek – aktualnie jeździ w lidze francuskiej i jest pierwszym ścigającym się w tej serii Polakiem.

French Truck Racing Championship

Impreza, jaką są wyścigi ciężarówek, ma swoją długą tradycję we Francji. Rywalizujące 5,5-tonowe ciężarówki wyposażone w silniki o potężnych mocach przyciągają na tory wielotysięczne grupy fanów – dla przykładu wrześniowe zawody w Le Mans oglądało ponad 57 tys. widzów. Przed rokiem Grzegorz Ostaszewski debiutował i jak sam przyznaje, na początku nie było łatwo.
– Oprócz dopasowania ciężarówki do stylu mojej jazdy, czyli m.in. dostrojenia zawieszenia i układu hamulcowego, trzeba było zgrać zespół w międzynarodowej obsadzie. Zdobywałem doświadczenie z techniki jazdy oraz poznawałem tory – gdyż w przeciwieństwie do większości moich francuskich kolegów, jeździłem po nich po raz pierwszy – wspomina kierowca. Z wyścigu na wyścig zajmował wyższe miejsca, stawał na podium i zdobywał puchary, również w kategorii debiutanta – ostatecznie sezon 2017 ukończył z 5. lokatą w klasyfikacji generalnej wśród 24 konkurentów.
W ubiegłym roku ten sukces powtórzył – był piąty na 25 kierowców startujących w sezonie wyścigowym, składającym się z 6 eliminacji, przy czym każda z nich rozegrana została w weekend na francuskim torze, co oznaczało dwa wyścigi w sobotę i dwa w niedzielę. Polak w sezonie ośmiokrotnie stawał na podium: sześć razy na 3. miejscu i dwa razy zdobył najcenniejszy puchar za 1. miejsce! Walka podczas sezonu była zaciekła. Grzegorz rywalizował na równi z doświadczonymi zawodnikami z pierwszej trójki klasyfikacji kierowców, a gdy dojeżdżał do mety i zwyciężał w wyścigu, miał ich za plecami.
Jednak zawody to też nieprzewidziane sytuacje, kolizje czy problemy techniczne. W Nogaro po drugim sobotnim wyścigu okazało się, że konieczna jest wymiana skrzyni biegów – nowy mechanizm trzeba było sprowadzić z siedziby zespołu z Paryża odległego od toru o 750 km. Skrzynia dotarła o 4:00 rano w niedzielę, i tylko dzięki zaangażowaniu całego zespołu Polak wystartował przywożąc w nagrodę kolejne trofea.
Warto dodać, że tory to obiekty projektowane z myślą o rywalizacji mniejszych pojazdów. Są wąskie – dla ciężarówek jest więc ciasno, co prowadzi do wielu kolizji podczas wyprzedzania – i mają dużo zakrętów, co jest obciążeniem dla hamulców. Dlatego też po każdym wyścigu zespół mechaników ciężko pracuje by przygotować uszkodzone pojazdy do kolejnych zmagań.
Zespół Team 14, w którym jeździ Grzegorz Ostaszewski, istnieje od 1995 r. i tworzą go pasjonaci wyścigowi oraz doświadczeni mechanicy, członkowie fabrycznej ekipy Renault Trucks de Blainville.

Wyczynowe Renault Premium

Polak rywalizuje wyścigowym 5,5-tonowym Renault Premium Racing, którego sercem jest podrasowany 13-litrowy silnik Renault DXi13 Racing, o mocy podniesionej do 1.200-1.300 KM, przy momencie obrotowym 5.500 Nm. Pojazd rozpędza się do 100 km/h w 6 sekund, a po 11 sekundach od startu, osiąga ograniczone regulaminem 160 km/h. Ten wyczynowy model ciężarówki różni się znacznie od pojazdów drogowych. – Różnice są przede wszystkim w zawieszeniu, które w cywilnym pojeździe jest pneumatyczne, w wyścigowym natomiast znajdziemy tylko resory i amortyzator. W „cywilnej” ciężarówce silnik jest pod kabiną, w wyścigowej za kabiną, w zwykłej jest pneumatyczny układ hamulcowy, w wyścigowej też, ale z dodatkowym chłodzeniem hamulców wodą – wylicza Grzegorz. – Generalnie woda odgrywa dużą rolę w pojeździe, oprócz tarcz hamulcowych, chłodzi zbiornik z paliwem oraz intercooler. Jest jej więcej niż paliwa. Na poszczególnych kołach zamontowane są czujniki, dlatego w czasie wyścigu widzę na wyświetlaczu temperaturę wszystkich tarcz hamulcowych – pożądana temperatura to w granicach 350 – 400 stopni przy włączonej wodzie. Gdyby wyłączyć chłodzenie wodą, po jednym okrążeniu temperatura tarcz hamulcowych wzrośnie do ok. 1000 stopni i w tym momencie nie ma już możliwości uruchomienia chłodzenia, tarcze pękają – dodaje kierowca. Pod samochodem zamontowane są płyty żeliwne, by pojazd miał jak najniżej środek ciężkości, i jak najlepiej pokonywał zakręty. Kabina wzmocniona jest spawaną klatką bezpieczeństwa i wyposażona w anatomiczny kubełkowy fotel z pięciopunktowym pasem bezpieczeństwa. Kierowca wyścigowy musi być odporny nie tylko na stres związany z rywalizacją, ale i na wysoką temperaturę panującą w kabinie. Jest ubrany w kombinezon wyścigowy, pod spodem ma specjalną ognioodporną bawełnianą bieliznę. Do tego kominiarka, kask, rękawiczki. – Temperatury we Francji, gdzie odbywają się wyścigi, są zdecydowanie wyższe niż u nas w kraju. W ub. sezonie podczas zwodów w Nogaro w kabinie były 62 stopnie. Można więc momentami przestać racjonalnie myśleć, dlatego i na takie sytuacje muszę być odporny – wspomina Grzegorz.

Chłopak z pasją

Ojciec nauczył Grzegorza prowadzić pojazd ciężarowy, gdy syn miał siedem lat. Prawo jazdy na tę kategorię zrobił od razu, gdy uzyskał pełnoletność. Ścigał się w motocrossie i na quadach, a ponieważ towarzyszył ojcu podczas rajdów, obserwował przygotowywanie ciężarówek do startu i pracę mechaników w warsztacie – sam zapragnął jeździć. Najpierw, jako pilot ojca, a od 2012 r. – z sukcesami – samodzielnie ścigał się ciężarówką w długodystansowych rajdach offroadowych. Rok później przez jeden sezon jeździł w czeskim zespole w europejskiej serii wyścigów ciężarówek. – W wyścigach najbardziej fascynuje mnie adrenalina i możliwość odstresowania od życia codziennego, to taka odskocznia od bieżących spraw, bo mimo młodego wieku aktywnie biorę udział w życiu firmy i od rana do wieczora jestem w pracy. Wyścigi to jednocześnie spełnianie moich marzeń – komentuje Grzegorz Ostaszewski.
Klikając [ Zapisz ] zgadzasz się na przetwarzanie swoich danych osobowych zgodnie z naszą Polityką Prywatności. W każdej chwili możesz się wypisać klikając na link Wypisz znajdujący się na końcu każdej z otrzymanych wiadomości.