Od wiosny 2018 roku działa nowy oddział Raben Logistics Polska w Chlebni, w pobliżu węzła Grodzisk Mazowiecki autostrady A2 - jest to kluczowe miejsce dla klientów koncentrujących się na logistycznej obsłudze zarówno rynku warszawskiego, jak i krajowego
Marek Muśko: – We współpracy z Raben doceniam m.in. możliwość rozwoju mojej firmy
Najnowszą propozycją Raben, jeśli chodzi o naczepy wynajmowane przewoźnikom, są pojazdy jednoosiowe tzw. city liner, ze skrętną osią, zabierające 27 palet, wyposażone w windę załadowczą
Michał Wesołowski (Raben): – Raben rozważa inwestycje i rozbudowę oddziału w Choroszczy koło Białegostoku. To może być kolejny impuls do rozwoju współpracujących z nami przedsiębiorstw przewozowych
Przedsiębiorstwo transportowe Marka Muśko z Grabówki koło Białegostoku już niemal 20 lat współpracuje z Rabenem. Przewoźnik zaczynał od jednego auta, a dziś dysponuje flotą 40 pojazdów, z których 15 jeździ w barwach firmy Raben.
Jak wyglądała relacja pomiędzy logistycznym potentatem, a drobnym przedsiębiorcą przed laty, jak się rozwijała i jaka jest dzisiaj, próbujemy dowiedzieć się podczas rozmowy z Markiem Muśko. Spotykamy się w oddziale Raben w Chlebni koło Grodziska Mazowieckiego, do którego m.in. w codziennej pracy trafiają pojazdy Muśko- -Team.
Gdy firma dzisiaj jest, a jutro jej nie ma…
– Firmę transportową prowadzę od 1996 roku – wspomina Marek Muśko. – Miałem jeden pojazd, Mercedesa Atego, zajmowałem się transportem dystrybucyjnym. W Białymstoku kwitł w tamtym czasie bazar, na który przyjeżdżało sporo ludzi z zagranicy, ze wschodu, a nasi przedsiębiorcy sprowadzali towar ze stadionu X-Lecia w Warszawie. Najczęściej więc jeździłem na ten stadion, po towar. W późniejszym czasie pracowałem w firmie o podobnym charakterze jak Raben, jednak rozpadła się. Codziennie jakaś praca była, samochód jeździł, ale zdarzyło się tak, że dzisiaj firma jest, a jutro jej nie ma, upadła po prostu. Nie zapłacili nam za wykonany transport. To było w roku 2000. Wtedy były kierownik oddziału zaproponował nam, kilku przewoźnikom, nawiązanie współpracy z Raben. Tak się złożyło, że akurat Raben przymierzał się do otwarcia oddziału w Białymstoku. No i udało się, a nasz kierownik został pierwszym szefem nowo otwartego oddziału. Nas zaangażowali do dystrybucji. Jak to wspominam? Dobrze. Czuło się wtedy wielkość firmy, jaką już wtedy był Raben, jasne zasady, uporządkowanie pracy, czego wcześniej nie doświadczaliśmy. Na przykład to, że codziennie nie trzeba było szukać zleceń, martwić się, gdzie ten samochód pojedzie, co się będzie robiło. Wszystko było zaplanowane. Jak się miało podpisaną umowę to tylko trzeba było dopilnować, żeby auto było sprawne i gotowe codziennie do pracy. W Rabenie okazało się, że terminów płatności się przestrzega.
Nowe pojazdy ze wsparciem potentata
Pan Marek stopniowo rozwijał swoją flotę. Dziś ma 40 pojazdów, z których 15 pracuje na rzecz Raben, a wśród nich solówki i zestawy, w tym BDF-y. – Korzystałem ze wsparcia Raben przy pozyskiwaniu nowych pojazdów. – mówi M. Muśko. – Już w 2002 roku Raben zaproponował nam udział w programie dotyczącym sprzedaży ciężarówek marki DAF, z którą zawarł porozumienie. W ramach tego programu wziąłem w leasing dwa auta CF pod BDF. Raben poręczał za przewoźnika w ramach umowy trójstronnej. W tamtych czasach, kiedy miałem jeden samochód, nie miałem zdolności kredytowej, czy finansowej, by móc sobie pozwolić na taką dużą transakcję samodzielnie. Nowy CF kosztował około 60 tys. euro. Raben poręczał, że ja jako przewoźnik na cały okres spłaty pojazdów będę miał pracę, a więc zachowam zdolność do spłaty zobowiązań. Prawdopodobnie cena też była korzystniejsza, bo to były zamówienia na całe floty pojazdów. Raben miał możliwość wynegocjowania dobrych cen. Pojedynczy, mały przewoźnik na pewno nie miał takiej siły przebicia. Potem przyszła pora na kolejne zakupy, podobny projekt dotyczył Mercedesa, z wynegocjowanymi przez Raben rabatami. W efekcie mamy już pięć Mercedesów – trzy ciągniki i dwa BDF-y. Kolejnego, najnowszego Mercedesa Actrosa obecnie testujemy. – We współpracy z Raben doceniam m.in. możliwość rozwoju mojej firmy, co widać – dodaje Pan Marek. – Przy samodzielnej działalności trudno byłoby to osiągnąć. Trzeba mieć partnera w biznesie. Wsparcie przy zakupach nowych pojazdów to był jeden z najważniejszych czynników na początku wspólnej działalności. Trudno było m.in. uzyskać kredyt, żądano wysokich zabezpieczeń, na które małych przewoźników nie było stać.
Był kierowcą, jest przewoźnikiem
Na początku Pan Marek był przewoźnikiem i kierowcą w jednej osobie. – Przyjeżdżało się z rana i rozwoziło towar do 16-17.00 – wspomina. – Jak weszliśmy już w transport tzw. liniowy to zaczęliśmy jeździć w nocy i trudno było wszystko pogodzić. Po nocnej jeździe chciałem w dzień się wyspać, a tu telefony, interesy… Zacząłem zatrudniać kierowców. Obecnie obsługujemy m.in. transport krajowy, czyli przewozy na liniach Grodzisk Mazowiecki-Białystok, Białystok- -Stryków, Gądki-Kraków, są to nocne przewozy między magazynami Raben i dostawy. Obsługujemy także linie międzynarodowe, czyli jeździmy do krajów nadbałtyckich, na Litwę, do Łotwy i Estonii. Wreszcie transport dystrybucyjny, a więc dostawy do końcowych klientów. Ważne jest to, że każdy przewóz jest realizowany zgodnie z czasem pracy kierowcy, nie ma tutaj naciągania. Dyspozytor musi tak zaplanować ładunki i trasy, żeby można było wszystko zrealizować bez stresu, zgodnie z przepisami.
Skrupulatne rozliczenia i pieniądze na czas
– Jeśli chodzi o płatności to mam ten komfort, że mogę polegać na firmie Raben, nigdy nie zdarzyło się przez te lata, żeby kontrahent nie wywiązał się w terminie, żeby cokolwiek poszło nie tak, jak mamy ustalone, co wynika z umowy – zapewnia nasz rozmówca. – Przelewy są zawsze na czas. Dzięki temu można sobie spokojnie zaplanować koszty, np. wydatki na paliwo, na ZUS itd. Mieliśmy i mamy niedobre doświadczenia z innymi firmami, spedycjami. Nie wiem, jak inni przewoźnicy mogą tak funkcjonować. Z ustalonych 30 dni na zapłatę potrafią się o 60 dni spóźnić. Raben zapewnia też konkurencyjne stawki za fracht i płaci za każdy kilometr, także za puste przebiegi, które bywają konieczne, żeby po rozładowaniu podjechać po kolejny ładunek. Często jest tak, że inni zleceniodawcy są skłonni płacić tylko za kilometry tzw. ładowne. Praca dla pojazdów jeżdżących dla Raben jest cały czas, nie martwię się o to. Mówi się nawet żartobliwie, że kierowca odpoczywa na czerwonym świetle. W Raben nie odbieramy tego pejoratywnie (czas pracy i odpoczynek kierowcy są zachowane), chodzi raczej o to, że samochody nie stoją, lecz pracują. Ważne jest też to, że Raben stara się złagodzić skutki podwyżek cen paliwa, stosując tzw. korektę paliwową. Jeśli paliwo drożeje powyżej ustalonego pułapu, otrzymujemy skorygowaną w górę stawkę za przewóz. Działa to w obie strony, czyli w przypadku obniżki cen paliwa stawka może maleć. Tak czy inaczej jest to sprawiedliwe, wahania cen paliw na rynku nie stanowią dla nas ekonomicznego zaskoczenia.
Dosłownie bezgotówkowe tankowanie
Przewoźnicy współpracujący z Raben korzystają z wynegocjowanych cen na stacjach paliw i tankują bezgotówkowo w pełnym tego słowa znaczeniu. – Nie musimy od razu płacić za paliwo na stacjach – wyjaśnia Pan Marek. – Raben wyposaża nas w karty paliwowe Lotos, którymi kierowcy posługują się przy tankowaniu. Dopiero po wystawieniu faktury za transport, kiedy Raben płaci nam za naszą usługę, potrąca należność za paliwo. Znamy z życia takie sytuacje, że mówi się o „bezgotówkowym” tankowaniu, ale firmy chcą zabrać pieniądze wcześniej niż oni płacą za fracht. Takie tankowanie bezgotówkowe, z odroczoną płatnością, jest szczególnie ważne dla przewoźników, którzy dopiero zaczynają działalność. Otrzymują dla przykładu zapłatę za przewóz po 60 dniach, tymczasem na paliwo tylko dla jednego samochodu muszą przeznaczyć po 10 tys. zł miesięcznie, a przecież paliwo to nie są wszystkie koszty… Otrzymujemy także zwrot kosztów za opłaty drogowe, czyli opłaty viaToll, a także za opłaty na autostradach prywatnych, uiszczane gotówką. Nie każdy zleceniodawca chce za to płacić.
Kierowcy mówią, że jeżdżą w Raben
– Kierowcy, których zatrudniam, utożsamiają się z firmą Raben – ujawnia Pan Marek. – Oni nie mówią, że pracują u mnie, tylko że w Raben. Ci z ruchu krajowego i dystrybucyjnego doceniają to, że są codziennie albo co drugi dzień w domu, nie muszą wyjeżdżać na tydzień czy dwa za granicę, rozstawać się z rodziną. Wiedzą, o której mają wyjazd, przyjazd, mogą sobie planować cały miesiąc z góry, wiedzą, jakie dni będą mieli zajęte, jakie wolne. Kierowcy biorą też udział w konkursach organizowanych przez Raben i nawet je wygrywają. Najlepsi otrzymują bony o wartości 150, 300 i 500 zł. Pod uwagę brane jest m.in. poprawne nadawanie statusu dostawy na terminalu, czyli natychmiast po dostarczeniu ładunku. Miłym akcentem jest też zapewnienie im ubrań roboczych, które są finansowane w połowie przez Raben i w połowie przez przewoźnika. Staramy się nie zmieniać kierowcom tras, z czego też są zadowoleni, bo są obeznani z ich obsługą, wiedzą gdzie podjechać, jak się poruszać, gdzie co załatwić, żeby to wszystko szło sprawnie.
Z nowymi terminalami
Kierowcy zatrudnieni u Pana Marka korzystają też od niedawna z najnowszych terminali mobilnych. To urządzenia, o kompaktowej konstrukcji, służące do potwierdzania dostaw, do kontaktu telefonicznego między dyspozytorem, a kierowcami, wyposażone w nawigację, czytnik kodów, jedną z funkcji jest też komunikator Skype. Jak wyjaśnia towarzyszący nam Michał Wesołowski, regionalny koordynator ds. współpracy z przewoźnikami, pozwalają one określić przewidywany czas dostarczenia przesyłki i przesyłają tę informację do odbiorcy, który może odczytać ją na platformie internetowej myRaben.com. Pozwala to klientom efektywnie planować pracę. Wszystkie informacje dotyczące przewożonych towarów są od razu widoczne w systemie. Dzięki lokalizacji GPS dyspozytorzy mogą śledzić przemieszczanie się pojazdów. Na tych urządzeniach instalowana jest też aplikacja SENT Geo, pozwalająca na monitorowanie przewozów towarów wrażliwych, np. olejów silnikowych. Dzięki wprowadzeniu nowych terminali można było zmniejszyć ilość dokumentacji papierowej w obiegu.
Z wypożyczonymi naczepami
Firma Pana Marka korzysta także z naczep oferowanych przez Raben. – Mamy naczepy tzw. przepinkowe – tłumaczy M. Muśko. – System pracy przewiduje ich wymianę. Dla przykładu, jeden zestaw wyjeżdża z Gądek, a drugi z Białegostoku i w Strykowie wymieniają się naczepami. Dzięki temu kierowca z Białegostoku wraca do Białegostoku, a kierowca z Gądek do Gądek. To korzystniejsze rozwiązanie – oddział ma auto i kierowcę na miejscu i np. po nocnej jeździe jednego kierowcy drugi szofer może jeździć w dzień. Właśnie na tych trasach „przepinkowych” korzystamy z naczep Raben. Były próby z wykorzystaniem naczep poszczególnych przewoźników, ale kończyły się fiaskiem, kiedy ktoś np. zarysował naczepę i pojawiał się kłopot z odpowiedzialnością. Najnowszą propozycją, jeśli chodzi o naczepy wynajmowane przewoźnikom, są pojazdy jednoosiowe tzw. city liner, ze skrętną osią, o ładowności 15 ton, zabierające 27 palet, wyposażone w windę załadowczą – informuje Michał Wesołowski. – Zdają egzamin w ruchu dystrybucyjnym, taką naczepą można wjechać wszędzie tak jak solówką – mówi M. Wesołowski. – Przy niedoborze kierowców jest to jakieś rozwiązanie. Dla porównania, solówka zabiera kilkanaście palet, maksymalnie 22. Mankamentem jest to, że na zestaw z naczepą wymagane jest prawo jazdy C+E.
***
Czy Marek Muśko widzi możliwości dalszego rozwoju w związku ze współpracą z Rabenem? Nie wyklucza, ale, jak dodaje, wszystko musi samo wyniknąć. Michał Wesołowski wspomina, że firma Raben rozważa inwestycje i rozbudowę oddziału w Choroszczy koło Białegostoku, zapewne wzrosną wówczas potrzeby transportowe. To może być kolejny impuls do rozwoju współpracujących z tą firmą przedsiębiorstw przewozowych. Jak zauważa przedstawiciel Raben, łatwiej jest rozwijać współpracę ze znanymi już przewoźnikami, niż szukać nowych.