Niemcy wycofali się z rozluźnienia regulacji dotyczących kabotażu
Fot. Toll Collect
Niemcy wycofali się z rozluźnienia regulacji dotyczących kabotażu. W obliczu pandemii koronawirusa, władze naszych zachodnich sąsiadów zdecydowały się dziesięć dni temu na wyjątkowe środki: poluzowano nie tylko normy czasu pracy, lecz także zasady wykonywania kabotażu. Wprowadzone wyjątki dotyczyły przewozu produktów codziennego użytku, w tym przede wszystkim żywności dla ludzi i zwierząt. Chodziło zarówno o dostawy do sklepów, jak i związane z produkcją lub magazynowaniem. Ponadto tymczasowe przepisy objęły transport paliw, leków i różnego rodzaju środków medycznych. Poluzowane normy czasu pracy mają obowiązywać co najmniej do 17 kwietnia. Zgodnie z nimi, kierowca nawet pięć razy w tygodniu może wydłużyć dobowy czas jazdy do 10 godzin. Ponadto dopuszczono stosowanie dwóch skróconych odpoczynków tygodniowych pod rząd. Zastrzeżono jednak, że na każde cztery tygodnie mają przypadać co najmniej dwa odpoczynki 45-godzinne. Zniesienie ilościowych norm kabotażu, przy wspomnianych wyżej dostawach, miało obowiązywać aż do 30 września 2020 r. Jednak wkrótce okazało się, że niemiecki resort transportu zawarł ze stowarzyszeniami branżowymi pakt na rzecz transportu towarowego, w ramach którego wycofuje się z rozluźnienia regulacji dotyczących kabotażu, bowiem spotkało się ono z falą krytyki ze strony niemieckich przewoźników. Wiele firm obawiało się, że zniesienie limitu kabotażu odbierze krajowym przewoźnikom pracę. Niemieckie przedsiębiorstwa przekonywały też, że są w stanie obsłużyć krajowe dostawy bez pomocy przewoźników zagranicznych. Dekret został zawieszony, aby pomóc niemieckiej branży transportowej, zwłaszcza że zdolności przewozowe tamtejszych przewoźników zwiększyły się, ponieważ zatrzymała się produkcja w niektórych gałęziach przemysłu. Przewoźnicy, którzy obsługiwali zamknięte obecnie zakłady, mogą teraz realizować dostawy najpotrzebniejszych towarów podczas kryzysu związanego z pandemią.