Im mniejsza firma, tym większy problem stanowią opóźnienia w płatnościach
Fot. INELO
Już dziś opóźnione płatności są problemem dla wielu firm transportowych w Polsce, a biorąc pod uwagę ekonomiczne skutki pandemii Covid-19, to zjawisko jeszcze się nasili – twierdzą eksperci firm Inelo i Intrum.
Według danych Rejestru Dłużników BIG InfoMonitor oraz BIK 9,1 proc. przedsiębiorstw w sektorze transportu ma zaległości w regulowaniu faktur czy spłacie kredytu. To najwyższy odsetek spośród wszystkich sektorów gospodarki. Pierwsza połowa 2020 roku stała pod znakiem pandemii koronawirusa, która przyczyniła się do przestojów w branży transportowej, co zapewne nie wpłynie pozytywnie na jej kondycję.
Skąd biorą się długi w transporcie?
– Prowadzenie firmy transportowej to nie lada wyzwanie, wiążące się z bardzo dużą ilością planowania i odpowiedniej logistyki, w szczególności, jeśli chodzi o transport międzynarodowy – mówi Tomasz Czyż, Grupa Inelo. – Wiele firm funkcjonuje na tej zasadzie, że każdego miesiąca wybiera poszczególne zlecenia frachtów, np. z giełdy transportowej, następnie przekazuje informacje kierowcom, którzy zaczynają podróż z ładunkiem do miejsca docelowego. Regulowanie należności odbywa się wyłącznie po zakończeniu takiej trasy i zdaniu towaru, zwykle jest to okres od dwóch tygodni do miesiąca, a często nawet dłużej. W międzyczasie, przedsiębiorca musi pokryć koszt eksploatacji ciężarówki, zapłacić swoim kierowcom, czy zwyczajnie zatankować flotę. Zwłoka w płatności za fracht może doprowadzić do swego rodzaju „reakcji łańcuchowej”, która powoduje znalezienie się w spirali zadłużenia, np. zaciągamy pożyczki gotówkowe w różnych instytucjach finansowych, by zachować płynność firmy i spłacamy je bieżącymi zyskami.
Jak dodaje Dariusz Łupiński, ekspert firmy Intrum, opóźniona płatność o dwa, trzy tygodnie, może jeszcze nie stanowić problemu, ale kiedy ten termin znacznie się wydłuża, kilka przeterminowanych faktur może mieć wpływ na płynność finansową firmy. Co więcej, z powodu niepłacących na czas klientów czy kontrahentów, po pewnym czasie wierzyciel może sam popaść w problemy finansowe i stać się dłużnikiem.
– Im mniejsza jest firma, tym większy stanowi to problem. Większe przedsiębiorstwa lepiej radzą sobie z nierzetelnymi płatnikami, brak części wpływów mogą pokryć np. z bieżących środków. Firmy z sektora MŚP od razu odczuwają brak wpłat – mówi Dariusz Łupiński. Fakt, że 98 proc. przedsiębiorstw z sektora transportowego w Polsce to firmy małe, zatrudniające nie więcej niż 10 osób jest tu tym bardziej znamienny.
Trzeba budować „poduszki” finansowe
Opóźnione płatności już teraz są problemem dla wielu firm w Polsce, a biorąc pod uwagę ekonomiczne skutki pandemii Covid-19, które dotknęły również nasz kraj, to zjawisko jeszcze się nasili. Dlatego zdaniem ekspertów ważne jest, aby przedsiębiorcy wdrożyli na stałe w swoich firmach rozwiązania, które pozwalają się przed nim bronić.
– Branża transportowa, to sektor gospodarki, który przechodzi duże zmiany. Cyfrowa ewolucja, zmiany legislacyjne, nadchodzący zielony ład – wszystkie te elementy będą miały kluczowy wpływ na to, jak będzie wyglądał transport lądowy w najbliższych latach. Bardzo ważnym czynnikiem, który pozwoli zabezpieczyć nasz biznes jest dywersyfikacja. Ostatnie miesiące pokazały dobitnie, że skupienie się na jednej gałęzi w transporcie nie zawsze jest dobrym pomysłem. Przestój fabryk związanych z rynkiem motoryzacyjnym zamroził niejedno przedsiębiorstwo oraz naraził wiele firm na straty. Wnioski nasuwają się same: firmy muszą zadbać o analizę swojej rentowności, zbilansować aktualnie prowadzone procesy związane z pozyskiwaniem nowych frachtów i zacząć budować „poduszki” finansowe, umożliwiające zachowanie płynności – wylicza Tomasz Czyż.