Wielu polskich przewoźników narzeka, że są gorzej traktowani w innych państwach Unii. Zwracają uwagę, że w tym trudnym czasie ich wrogiem okazał się nie tylko wirus, lecz także nieuczciwe działania konkurencyjnych firm z innych krajów unijnych – pisze Rzeczpospolita.
Problemem jest faworyzowanie lokalnych przedsiębiorców przy udzielaniu frachtów oraz wzmożone kontrole polskich przewoźników. Sytuacja jest na tyle poważna, że Związek Pracodawców „Transport i Logistyka Polska'" rozważa złożenie skargi do Komisji Europejskiej.
– Oczekujemy pomocy na kilku poziomach – powiedziała Rzeczpospolitej Joanna Jasiewicz, pełnomocnik Zarządu TLP. – By Komisja Europejska, jako tzw. strażniczka traktatów, z dużo większym zaangażowaniem przyglądała się krajowym praktykom rynkowym w państwach członkowskich. Tego samego oczekujemy od krajowych urzędów ochrony konkurencji i konsumentów. Owe instytucje nie mogą pozostawać obojętne na bezzasadne ograniczanie możliwości świadczenia usług, oparte jedynie na narodowości ubiegającego się o dane zlecenie.
Takich przykładów jest więcej, jak choćby zaniżanie wynagrodzeń kontrahentów tylko z uwagi na narodowość. Polskie firmy otrzymują wynagrodzenia bezzasadnie niższe za tę samą usługę niż firmy z innych państw członkowskich.
Z informacji od członków Związku wynika, że często, w różnych formach, spotykają się oni z utrudnianiem dostępu do rynku. Takie zjawisko polska ustawa o zwalczaniu nieuczciwej konkurencji z 1993 roku określa jako czyn nieuczciwej konkurencji. Definicje czynów nieuczciwej konkurencji w innych państwach członkowskich, w których takie naruszenia występują, podobnie określają zwalczane przejawy bezprawia.