Wiadomości z rynku

piątek
22 listopada 2024

Testy sparaliżowały ruch na niemieckich granicach

Kierowcy czekają i marzną w gigantycznych kolejkach
18 lutego 2021

Przejazd przez Brennero został sparaliżowany, a kierowcy marzną w kolejce do testu

Fot. Odťahová služba SosTeam Slovakia

 
Od 14 lutego Czechy, Tyrol (Austria) oraz Słowacja są uznawane przez władze niemieckie jako obszary podwyższonego ryzyka ze względu na występujące mutacje koronawirusa. Oznacza to, że kierowcy zawodowi podróżujący z tych regionów, gdy przewożą ładunki do DE lub przejeżdżają przez DE tranzytem są zobowiązani posiadać przy sobie test wykonany do 48 godzin przed wjazdem oraz potwierdzenie rejestracji wjazdu/przejazdu na www.einreiseanmeldung.de.
Co ważne, obowiązek posiadania testu i rejestracji dotyczy również tych kierowców, którzy „tylko” przejeżdżają przez obszar mutacji tranzytem, ale mają zamiar wjechać do Niemiec lub przez nie przejechać – informuje TLP.
Przejazd przez Brennero został tym samym sparaliżowany. Także kierowcy jadący z Czech i Słowacji mają problemy na granicy.
Na granicy z Austrią utworzyły się dwie ogromne kolejki. Najpierw trzeba wjechać na parking w Sadobre, gdzie prowadzone są badania, a miejsca tam brakuje. Następnie kierowcy ustawiają się w pieszej kolejce do testu. System stał się niewydolny. Efekt jest taki, że kierowcy nie tylko muszą odstać w wielokilometrowym korku do granicy, ale też przemarznąć w pieszej kolejce do testu. Aby jakoś opanować sytuację, kierowców zmierzających na północ zaczęto zatrzymywać już na wysokości Werony, czyli około 200 km od granicy w Brennero.

Na granicy Niemcy-Czechy

Na granicy niemiecko-czeskiej też jest trudna sytuacja. TLP publikuje nagranie z tej granicy. W takich warunkach kierowcy są zmuszeni czekać na przeprowadzenie testu na koronawirus, aby móc kontynuować przewóz. Przedstawiciele TLP komentują to jako absurd i narażanie zdrowia kierowców.
Dlatego wystąpili do Ministra Zdrowia o włączenie kierowców zawodowych do priorytetowych grup do szczepienia na COVID-19.

Grozi nam paraliż transportu – TLP apeluje o szczepienia dla kierowców

Pandemia do tej pory kilkakrotnie zagrażała możliwości wykonywania operacji transportowych w Europie. Groźba szybkiego rozprzestrzeniania się kolejnego szczepu koronawirusa wywołała natychmiastową reakcję niektórych krajów. W konsekwencji zostały zblokowane główne korytarze transportowe zaopatrujące poszczególne państwa w żywność, leki, towary niezbędne do życia obywateli i funkcjonowania gospodarek. Stało się tak, ponieważ w pośpiesznych działaniach zapomniano o kluczowej grupie zawodowej – kierowcach, którym jeszcze niedawno dziękowaliśmy za pełną poświęcenia pracę w trakcie pandemii – czytamy w komunikacie TLP.
Aby przekroczyć granice państwowe kierowcy zawodowi, zostali zobligowani do okazywania testów na COVID-19 zrobionych na 48h, a w niektórych przypadkach 36h przed wjazdem do danego kraju. W praktyce oznacza to, że są najlepiej przebadaną grupą zawodową, choć często przemieszczają się jedynie w tranzycie po danym kraju, nie opuszczając kabiny. Co kilka dni poddawani się testom, stoją w długich kolejkach do punktów testowania – bez dostępu do żywności czy zapewnienia podstawowych warunków sanitarnych. W wielu miejscach dochodzi obecnie do podobnej sytuacji, z którą mieliśmy do czynienia przed Świętami Bożego Narodzenia na granicy brytyjsko-francuskiej.
Nieracjonalność tych obostrzeń może skutkować zaburzeniem lub wręcz przerwaniem łańcuchów dostaw w Europie, dlatego TLP skierowało oficjalne pismo do Ministra Zdrowia o uwzględnienie kierowców wykonujących przewozy towarowe i pasażerskie w planach wczesnego etapu szczepień przeciwko COVID-19, a także wystąpienie do władz innych państw członkowskich UE o zwolnienie z wymogu poddawania się testom kierowców zaszczepionym przeciwko COVID-19.

Europa coraz bardziej podzielona granicami

Kolejne państwa UE wprowadzają kontrole na wewnętrznych granicach Unii. Bruksela apeluje o umiar. Komisja Europejska wysłała list do rządów państw członkowskich, w którym przypomina im o tym, co same uzgodniły w unijnych rekomendacjach dotyczących kontroli na granicach oraz tzw. podróży niezbędnych. To niezobowiązujące wytyczne mówiące o tym, w jakich sytuacjach można wprowadzać zakaz wjazdu z innych państw w strefie Schengen i jakie sytuacje powinny być absolutnie zwolnione z obostrzeń.
Wytyczne nie są obowiązkowe, ale to same państwa członkowskie przyjęły je w ubiegłym roku po pierwszej fali koronawirusa, mając w pamięci katastrofalne dla gospodarki zamykanie granic w marcu. Wszystkie też zgodziły się na wprowadzenie zmian w rekomendacjach w styczniu tego roku, a teraz niestety stosują je w sposób wybiórczy.
Najdalej idzie Belgia, która kilka tygodni temu praktycznie zamknęła swoje terytorium. Za bardziej zrozumiale uznano działanie władz niemieckich, które zastosowały zalecane podejście regionalne i wprowadziły restrykcje wobec wjeżdżających z najbardziej zagrożonych sąsiedzkich regionów, jak Czechy i austriacki Tyrol, który jest europejską wylęgarnią najgroźniejszego obecnie południowoafrykańskiego wariantu koronawirusa. Tutaj jednak, też powstaje pytanie o praktyczne stosowanie tych środków – w długich kolejkach stoją ciężarówki, które tylko przejechały przez Tyrol, wioząc towary np. z Włoch.
Swoboda podróżowania w UE jest gwarantowana unijnymi traktatami. Dodatkowo państwa należące do strefy Schengen zdecydowały się na zniesienie kontroli na granicach wewnętrznych UE. Mogą powrócić do kontroli w określonych sytuacjach, jak np. podyktowanych koniecznością ochrony zdrowia publicznego, co ma miejsce w przypadku pandemii. Jednak każda taka decyzja musi mieć charakter proporcjonalny i niedyskryminacyjny – apelują władze UE.
Klikając [ Zapisz ] zgadzasz się na przetwarzanie swoich danych osobowych zgodnie z naszą Polityką Prywatności. W każdej chwili możesz się wypisać klikając na link Wypisz znajdujący się na końcu każdej z otrzymanych wiadomości.