W oddziale Raben w Strykowie już trzy panie jeżdżą dużymi zestawami Fot. Raben
Firma Raben zachęca kobiety do podejmowania pracy w charakterze kierowcy. To jeden ze sposobów na złagodzenie problemu niedoboru szoferów, m.in. u przewoźników świadczących usługi transportowe dla tej firmy.
– Poprzez projekt „Kobiety na ciężarówki” chcielibyśmy zachęcić kobiety, aby zdobywały kwalifikacje i podejmowały pracę na stanowisku kierowcy pojazdu ciężarowego, zarówno na mniejszych ciężarówkach, jak i na dużych zestawach na rzecz firmy Raben – mówi Marcin Węglewski, ekspert ds. współpracy z przewoźnikami Raben Logistics Polska sp. z o.o. (oddział w Strykowie). – Obecnie chcemy promować taką pracę na portalach społecznościowych, pokazując kobiety, które są zatrudnione w charakterze kierowcy i jeżdżą w naszych oddziałach. W oddziale w Strykowie mamy już trzy takie panie, które jeżdżą na dużych zestawach. Jesteśmy bardzo zadowoleni z ich pracy. Wykonują odpowiedzialnie swoje obowiązki, mimo że taka praca dla kobiet nie jest łatwa. Jedna z nich pracuje z nami od trzech lat. Jej przykład pokazuje, że kobieta może z powodzeniem pracować na takim stanowisku. Chcemy więcej takich pań za kierownicą.
Kobiety dają radę
– Jak kobiety sprawdzają się w tym zawodzie, czy są bardziej zadaniowe od mężczyzn – pytamy Pana Marcina...
– Tak, kobiety bardziej przykładają się do pracy niż mężczyźni. Przede wszystkim są odpowiedzialne i komunikatywne, a w tym zawodzie komunikacja jest bardzo ważna. Chodzi o to, żeby np. dyspozytor cały czas miał kontrolę nad pracownikiem-kierowcą, co jest o tyle ważne, że w transporcie wszystko jest dynamiczne i wiele może się wydarzyć. Nie tylko te trzy kobiety, o których wspomniałem, sprawdziły się na stanowisku kierowcy. W innych oddziałach też zatrudniamy panie, nie tylko na dużych zestawach, lecz także na średnich ciężarówkach, gdzie trzeba więcej popracować fizycznie. W tym przypadku większy jest udział kierowcy w załadunku i rozładunku towaru. Nie jest to łatwe zadanie, bo niektóre palety są bardzo ciężkie. Panie radzą sobie także w takich sytuacjach. Otrzymujemy sygnały, że panie, które pracują na rzecz Rabena polecają tę pracę swoim znajomym. Są też takie przypadki, gdzie np. pracownica z biura obsługi klienta po namowie koleżanki-kierowczyni, poszła na kurs na prawo jazdy, zdobyła kwalifikacje i zmieniła zawód. Jeśli są takie opinie, że ten zawód może być wykonywany przez kobietę i przynosić jej satysfakcję, to tym bardziej chcemy wspierać takie wybory. Z racji tego, że jest bardzo duży deficyt na rynku kierowców, chcemy wypromować zawód, który może być obsługiwany przez płeć piękną. Obecnie w barwach Raben jeździ w Polsce około dwudziestu pań, w 27 oddziałach. Najwięcej z nich pracuje u przewoźnika świadczącego usługi dla oddziału w Strykowie – trzy panie na dużych zestawach.
– Czy kobieta, która decyduje się na pracę na stanowisku kierowcy, od razu jest wrzucana na tzw. głęboką wodę, czy wprowadzana jest do tej pracy pod czyjąś opieką?
– Wszystko zależy od przewoźnika, ale początkujące panie zwykle przez pierwszy tydzień, a nawet dwa tygodnie jeżdżą z innym, doświadczonym kierowcą, przyglądają się, jak wygląda ta praca.
– Czy zatrudnienie kobiet wniosło coś nowego do firmy?
– Tak. Przede wszystkim widzimy, że kobiety dbają o powierzony sprzęt, o swój samochód, jak o swój, w każdym pojeździe jest czysto. To ważne, bo auto jest drugim domem dla kierowcy. A jeśli chodzi o transport i środowisko panów-kierowców to zaangażowanie pań wniosło jakąś świeżość i to idzie w dobrym kierunku.
– Jak dotkliwy jest problem braku kierowców?
– Wśród kierowców jest duża rotacja. Zatrudniają się u przewoźników, popracują jakiś czas, niekiedy zaledwie miesiąc i odchodzą, więc ciągle trzeba szukać nowych. Jak nie ma kierowców to auta stoją pod płotem. Mamy takie sytuacje. Pomagamy przewoźnikom, którzy świadczą dla nas usługi, zdobywać nowych pracowników. Raben daje ogłoszenia, umawiamy spotkania na rozmowę w sprawie pracy.
– Jak chcecie Państwo promować kobiety w zawodzie kierowcy w mediach społecznościowych?
– Projekt ruszył w lutym 2022 roku. Wtedy odbyły się pierwsze wywiady z paniami (trzy z oddziału w Strykowie i dwie z innych oddziałów Rabena), nagrywanie filmów. Wytypowaliśmy pięć kobiet, z którymi zrobiliśmy taki dokument, obrazujący ich dzień pracy, zapytaliśmy je o ich początki w tej pracy, o pierwsze trudności. Chcieliśmy pokazać od podstaw, jak wygląda zatrudnienie u przewoźnika i kolejne dni. Zapytaliśmy też, czy dziewczyny są zadowolone z tej pracy i czy chcą ją kontynuować oraz czy mogłyby polecić ten zawód innym kobietom. Wszystkie bardzo pozytywnie wypowiadały się na ten temat, co dobrze świadczy o naszej firmie. Czekamy jeszcze na ostatnie szlify tych filmów i wkrótce zostaną zamieszczone w portalach społecznościowych.
– Jak, poza taką promocją, możecie Państwo zachęcić kobiety do pracy za kółkiem?
– Na pewno możemy zaproponować wynagrodzenie, które jest atrakcyjne, na poziomie takim samym, jak zarobki kierowców-mężczyzn. Jak wiadomo, w wielu zawodach różnica płacowa między kobietami a mężczyznami jest duża. A co ważne, zapewniamy paniom zatrudnionym w charakterze kierowcy możliwość codziennych powrotów do domu, co w transporcie nie jest takie powszechne. Praca w naszym transporcie krajowym jest świadczona od poniedziałku do piątku.
– Czy angażowanie kobiet wymagało wprowadzenia jakichś zmian w firmie?
– Tak, sporo zmian dotyczyło infrastruktury, na przykład wydzieliliśmy szatnie, toalety, prysznice dla pań. Mogą się czuć komfortowo, mają gdzie przygotować się na przykład przed wyjazdem w dłuższą trasę. Takie pomieszczenia wygospodarowano nie tylko w macierzystych oddziałach tych pań, lecz także w innych, gdzie mogą w czasie pracy zajechać.
– Jak przewoźnicy zapatrują się na ten projekt?
– Reakcje są bardzo pozytywne. Z tym że ta akcja dopiero rusza. Jeśli w odpowiedzi na nasze ogłoszenia o poszukiwaniu kierowców na dziesięć CV jedno będzie od kobiety to będzie to już sukces. Chcemy promować angażowanie kobiet i pokazywać, że panie, które z nami pracują, są naszą wizytówką. Trudno jest znaleźć panie, które mają odpowiednie kwalifikacje, bo wciąż, nie tylko wśród kierowców, pokutuje przekonanie, że to nie jest zawód dla kobiety. My natomiast mamy bardzo dobre przykłady na to, że jest odwrotnie.
W FHU K&J Trans trzy panie już się sprawdziły
Jednym z przewoźników, którzy świadczą usługi transportowe na rzecz Rabena jest firma FHU K&J Trans Jacek Biskupski, która współpracuje z oddziałem w Strykowie. Właśnie ten przewoźnik zatrudnia już trzy panie za kierownicą.
– Zaczęliśmy w ogóle transport od Rabena, 22 lata temu – mówi Jacek Biskupski, właściciel firmy. – Obecnie w 90 procentach jeździmy w Rabenie, w transporcie krajowym. Zaletą współpracy z Rabenem jest stała liczba zleceń, nie ma przerw, poza tym terminowa płatność, stacje paliw w kilku oddziałach w Polsce… Kierowcy otrzymują nagrody za terminowość w obsłudze terminala. Jesteśmy zadowoleni z tej współpracy.
– Co teraz jest głównym problemem przewoźnika? Drożejące paliwo czy brak kierowców – pytamy Pana Jacka…
– Brak kierowców, bo jeśli chodzi o ceny na stacjach benzynowych to współpracując z Rabenem korzystamy z korekty paliwowej. Na szczęście, jeśli chodzi o kierowców to w tym momencie mam pełną obsadę, ale mieliśmy braki sięgające pięciu procent na 80-osobową załogę. Jeśli proponuje się kierowcom godziwe warunki, dba się o nich, zapewnia wsparcie 24 godziny na dobę, to nie szukają innego pracodawcy. Dla kierowców ważne jest też to, żeby mieli porządny samochód, w miarę nowy. Staramy się spełnić ich oczekiwania, ale i tak nie mamy wpływu na to, kiedy będą chcieli zmienić pracę. Tak więc zacząłem zatrudniać kobiety z powodu niedoboru kierowców – mężczyzn. Pierwsza pani trafiła do nas z polecenia syna, który też jest u nas kierowcą. Zaczęła pracę trzy lata temu…
– Jak panie zostały przyjęte przez męską załogę w Pana firmie?
– Na pewno mogły liczyć na pomoc doświadczonych kierowców, którzy robili to z własnej inicjatywy, dla przykładu, kiedy trzeba było podjechać pod rampę. Dla nich to też jest nowa sytuacja, są ciekawi, jak koleżanki się sprawdzą, ale podchodzą do nich ze zrozumieniem.
- Miał Pan jakieś obawy, decydując się na zatrudnienie kobiet w roli kierowców?
– Trochę obawiałem się, czy sobie poradzą, w sensie, że będą miały ciężko, natomiast nie obawiałem się tego, że to dla nas będzie jakiś problem. Jedna z pań pracuje u nas już ponad trzy lata, a było tak, że po prostu jej syn, który jeździł u nas już od kilku lat, zadzwonił, że mama chciałby przyjść do nas do pracy. Okazało się, że pani radzi sobie bez zarzutu. Druga pani jest u nas od ponad dwóch lat, a trzecia od półtora roku. Ta ostatnia pani, która nie miała żadnej praktyki za kierownicą, była uczona przez tę, która przyszła przed nią. Wszystkie jeżdżą dużymi zestawami z naczepą.
– Na czym polega ta nauka, przysposabianie początkującej pani kierowcy?
– Początkujący kierowcy jeżdżą w podwójnej obsadzie. W tym przypadku pani Kasia, która miała już to opanowane, siedziała obok, żeby w razie potrzeby wspomóc. Po tygodniu czy dwóch, osoba wdrażająca się, jeśli już czuje się na siłach, zaczyna jeździć sama. Na początek kierujemy ją do bardziej prostych zadań.
– Tradycja jest taka, że kobiety bardziej troszczą się o dom, rodzinę, podczas gdy mężczyźni są daleko. Ten stereotyp jest częściowo przełamywany, skoro panie też jeżdżą, ale być może problem sprostania zadaniom domowym pozostaje…
– Są sytuacje szczególne, choćby przypadek, że pani chce być na rozpoczęciu roku szkolnego u swojego dziecka. Jesteśmy na tyle elastyczni, żeby tak zorganizować pracę, aby udało się takie sytuacje opanować. Zdarza się, że potrzebny jest dzień wolny albo trasa taka, żeby skończyć przykładowo o 14.00 - staramy się do tego dopasować.
– Z Pana doświadczeń, jako szefa firmy, którzy kierowcy są lepsi? Mężczyźni czy kobiety?
– Nie da się tak jednoznacznie sklasyfikować. Jeśli chodzi o zużycie paliwa to panie jeżdżą bardziej delikatnie i to jest korzystne. Dbają też o te samochody. Ogólnie jednak można ich stawiać na równi.
– Czy jest szansa na to, że będzie Pan zatrudniał więcej kobiet w charakterze kierowcy?
– Wydaje mi się, że tak. Obserwuję, że w ogóle coraz więcej kobiet jeździ. Jeśli tylko jest jakaś pani chętna do pracy u nas, to zachęcamy, wspieramy, na początek, nawet przez kilka tygodni możemy kierować na łatwiejsze trasy. Kobiety nawet bez doświadczenia w zawodzie mają szansę u nas się zaadaptować.
Patrz mamo, takim dużym pani jedzie!
Katarzyna Lasoń (28 lat) jeździ w firmie FHU K&J Trans Jacek Biskupski za kierownicą Mercedesa Actrosa od dwóch lat.
– Najpierw, przez kilka miesięcy, jeździłam na „busach” w DPD – mówi Pani Kasia. – Zawsze ciekawił mnie transport. Tak myślałam, że to auto jest jednak za małe i przyglądałam się dziewczynie, która tam jeździła dużą ciężarówką. Pomyślałam, kurczę, ja też tak bym chciała. Ta myśl chodziła mi po głowie aż w końcu zdecydowałam się pójść na kurs na kategorię C+E i wreszcie zasiadłam za kierownicą ciągnika siodłowego. To było pięć lat temu. Przez jakiś czas jeździłam na kontenerach morskich, bo ludzie opowiadali, że to jest dobra praca dla kobiety na początek. W Rabenie moja przygoda trwa już ponad dwa lata.
– Pamiętasz swoją rozmowę kwalifikacyjną, kiedy postanowiłaś przesiąść się na dużego mobilka?
– Tak. Zapytali mnie z niedowierzaniem: Pani umie jeździć? Odpowiedziałam, że tak, umiem, chociaż miałam dużo obaw. Miałam szefa fajnego. Dał mi auto, kluczyki i mówi – jedź, jak sobie poradzisz, tak będzie. Cieszę się, że już na początku mojej kariery zawodowej ktoś nie traktował mnie pobłażliwie, lecz dał mi tę szansę spróbowania swoich sił w transporcie i nie bał się powierzyć kobiecie takiego zestawu.
– Co sprawiało Ci najwięcej problemów na początku?
– Były trudne dni, kiedy chciałam to rzucić, kiedy mówiłam, że faktycznie nie nadaję się do tego, ale to były początki, kiedy na przykład obawiałam się, czy na wąskiej drodze nie zahaczę innych pojazdów, czy się zmieszczę zestawem w ciasnych miejscach, trudno było ocenić odległość przy cofaniu. Jednak zaparłam się, powiedziałam: dam radę. Potem załapałam ten dryg. Bałam się też negatywnych komentarzy ze strony mężczyzn, bo niektórzy są z góry nastawieni krytycznie. Jednak spotkałam się w większości z aprobatą kolegów.
– A później miałaś okazję pomagać początkującej koleżance…
– Tak, bo koleżanka była świeżo po zdaniu egzaminu na prawo jazdy. Koleżanka dzięki mojej pomocy nabrała pewności siebie i pracuje z powodzeniem, jest zadowolona. Jeździłyśmy dwa tygodnie razem. Pomagałam jej zwłaszcza w manewrowaniu na placu, w ocenie miejsca do parkowania, cofania, odległości od rampy... Ogólnie chyba ważne było to dla niej, że ja jeżdżę jako kobieta i daję sobie radę, ale też że rozumiem ją dobrze, jak się czuje na początku. Po dwóch tygodniach już wiedziałam, że ona poradzi sobie sama.
– Mężczyźni pomagają?
– Czasami pomagają, natomiast ja jestem taka, że wolę sama. Niech patrzą, że mi się udało. Natomiast to jest miłe, że nieraz mogę liczyć na wsparcie, zwłaszcza na za ładunku czy rozładunku w ciasnych, niewygodnych miejscach do cofania.
– A trafiają się tacy, którzy drwią z kobiety za kierownicą?
– Trafiają się. Zapewne z powodu podrażnienia męskiego ego, że kobieta zabiera im męski zawód. Zdarzały się takie komentarze: „Baby do garów, dzieci wychowywać.”. To zniechęca. Nieraz myślałam, że może się do tego nie nadaję… Jednak z czasem nabrałam pewności siebie, co do swoich umiejętności i przestałam przejmować się takimi komentarzami. Natomiast pozytywne komentarze budują mnie. Jednak większość facetów z podziwem patrzy na to co robię.
– Jakie są zalety współpracy z Raben?
– Bardzo podoba mi się to, że tutaj mamy komfort, jako kierowcy. Placowy zajmuje się podstawianiem naczepy na załadunek, a ma przyjeżdżamy, mamy naczepę załadowaną, podpinamy konia i jedziemy na dostawę. Wcześniej jeździłam z naczepami różnego rodzaju. Tutaj z reguły mam naczepę chłodniczą, ze sztywnymi ścianami, która jest wygodna – nic mnie więcej nie interesuje, tylko otworzenie czy zamknięcie drzwi pod rampą. Kiedy pracowałam na firance, musiałam całe boki odpinać, spinać towar pasami… Jestem codziennie w domu. Zaczynam pracę około 4.00-5.00 rano, kończę około 16.00-17.00, jeśli nie ma jakiejś obsuwy np. z powodu korka na drodze. A weekendy mam zawsze wolne. Jeżeli potrzebuję dnia wolnego czy krótszej trasy z jakichś powodów, np. rodzinnych, to zawsze mogę liczyć na wyrozumiałość szefa i da się takie korekty wprowadzać.
Tak więc mogę pogodzić pracę z rolą matki i przyszłej żony.
– Poleciłabyś taką pracę innym kobietom?
– Tak, jak najbardziej. Praca w Rabenie jest pracą dosyć prostą, nie wymaga większego wysiłku fizycznego. Ludzie w Rabenie i na rozładunkach są przemili, chętnie pomagają.
– Nie chciałabyś zmienić pracy np. na biurową?
– Nie, tu się coś dzieje, tu mam swoje auto, autorytet… Ludzie podziwiają to że jeżdżę i to mi się podoba. Mężczyźni zazwyczaj patrzą z takim niedowierzaniem, bo jednak jeszcze rzadko zdarza się, żeby kobieta prowadziła 40-tonowy zestaw. Często jest to taka reakcja pozytywna: Wow, kobieta jedzie! To mi się podoba . Po części właśnie dlatego jeżdżę .Nie zamieniłabym tej pracy na żadną inną.
– A pomijając już to wszystko, jest to praca, która daje godziwy zarobek…?
– Jak najbardziej, ta ciężka praca jest doceniana. Zachęcałabym dziewczyny do spróbowania swoich sił bo do kobiet i do odważnych świat należy. Kiedy znajome pytają mnie, czy to jest trudne, odpowiadam, że nie, ale też trzeba mieć ten dryg – ja dzięki niemu przychodzę do pracy z uśmiechem. Mówię innym, że jeśli chcesz coś zmienić w swoim życiu to zrób to teraz. Jeżeli masz przychodzić do pracy ze złym nastawieniem to znajdź sobie taką, gdzie będzie się pojawiał uśmiech na twojej twarzy. Napędzają mnie takie różne sytuacje, fajne reakcje ludzi. Dla przykładu, w mieście zatrzymuję się na światłach, a tam stoi mała dziewczynka z mamą i woła: patrz mamo, takim dużym pani jedzie! I machają do mnie, a ja czuję się jak gwiazda. Tak samo ostatnio podczas imprezy „Family Day” w Rabenie największą atrakcją dla dzieci była przejażdżka z panią-kierowcą. Dzieciaki leciały do mnie jak w dym: „A to pani tu pracuje?” Dziewczyny, nie bójcie się wchodzić do głębokiej wody, uwierzcie w siebie. (z)
Katarzyna Lasoń: – Zachęcałabym dziewczyny do spróbowania swoich sił bo do kobiet i do odważnych świat należy Fot. ZM
Pani Kasia błyskawicznie podpina naczepę – wygląda na to, że teraz to jest dla niej przysłowiowa bułeczka z masełkiem Fot. ZM
Kasia Lasoń: – Trzeba mieć ten dryg – ja dzięki niemu przychodzę do pracy z uśmiechem Fot. ZM
Marcin Węglewski (Raben): – Poprzez projekt „Kobiety na ciężarówki” chcielibyśmy zachęcić kobiety, aby zdobywały kwalifikacje i podejmowały pracę na stanowisku kierowcy pojazdu ciężarowego Fot. ZM
Jacek Biskupski (FHU K&J Trans): – Kobiety nawet bez doświadczenia w zawodzie mają szansę u nas się zaadaptować Fot. ZM