Fot. Marysia Woryna
Zamieszcza ciekawe posty w mediach społecznościowych, wzbudza zainteresowanie zdjęciami i filmikami. Wielu internautów śledzi poczynania „Baby Dużym w trasie” – tak sama określiła się Marysia Woryna na Facebooku. Czego dowiemy się między innymi w rozmowie z Marysią?
• Dlaczego jeździ 20-letnią Scanią i śpi nad kierownicą?
• Jak nie trafiła do policji?
• W jakich krajach czuje się najlepiej?
• Dlaczego jest trudna do utemperowania?
• Jaki ma sposób na policjantów?
• Dlaczego nie lubi jeździć w podwójnej obsadzie?
• Co można wyczytać z jej tatuaży?
- Twoja przygoda z transportem zaczęła się od małych, czy od razu rzuciłaś się na głęboką wodę?
- Źle zaczęłam. Trafiłam do firmy, gdzie zatrudnili mnie bez jakiegokolwiek doświadczenia. Byłam kompletnie zielona. Miałam prawo jazdy kategorii B i chciałam jeździć za granicę. Dali mi „busa” w opłakanym stanie technicznym, ale ja tego nie wiedziałam, nie znałam się na tym. Byłam zaślepiona tą radością, że ktoś mnie przyjął, dał mi szansę i że pojadę w świat. No i pojechałam w zimową trasę do Francji. Okazało się, że nie działa ogrzewanie postojowe. Do tej pory nie wiem, jak ja przeżyłam bez ogrzewania w 20-stopniowym mrozie. Tam nie mieli dla mnie ładunku. Chcieli mnie od raz jeszcze wysłać do Anglii, a dodatkowo miałam szybę zbitą w tym aucie i nie miałam wszystkich potrzebnych dokumentów. Znajomi zaczęli mnie uświadamiać, czego ja nie mam, co jeszcze powinnam mieć. Byłam przestraszona. Pomyślałam, że jak mnie gdzieś policja zatrzyma to chyba mnie do więzienia wsadzą, bo mogą podejrzewać, że ukradłam ten samochód. Wróciłam do domu i zrezygnowałam z tej pracy. Znalazłam inną firmę, też z „busami” i pojeździłam pół roku. Tam znowu były problemy z pieniędzmi. Myślałam, że jako kierowca będę dużo zarabiać, a okazało się, że to był najgorszy moment w moim życiu, bo wtedy miałam najmniej w kieszeni.
Jak nie policja to transport
- Podobno najpierw chciałaś pracować w policji?
- Tak, po skończonym gimnazjum trzeba było wybrać dalszy kierunek nauki. Wtedy postanowiłam, że będę policjantką. Jestem upartym zodiakalnym baranem, więc zawzięłam się i długo trzymałam się tego planu. Skończyłam liceum o profilu policyjnym i zaczęłam studia, które szybko rzuciłam, bo stwierdziłam, że nie są dla mnie. Zdałam testy do policji i już by mnie przyjęli, kiedy nagle stwierdziłam, że jednak nie chcę, że to nie jest moja droga. Teraz cieszę się, że tak się stało.
- Jednak na „busach” długo miejsca nie zagrzałaś…
- Trafiłam do firmy budowlanej, jeździłam wywrotkami, betonomieszarkami. To mi bardzo pasowało, dali mi szansę spróbować na ciężarówkach. Było fajnie, ale już wtedy wiedziałam, ze chcę więcej jeździć, pokonywać dużo kilometrów. Tam nie było takich możliwości, często też praca na zmiany. Myślałam też o tym, żeby mieć auto tylko dla siebie, którego nikt inny nie tyka. Tam nie było takich możliwości, aczkolwiek firma była fajna. W drugiej firmie już mogłam więcej pojeździć, ale tam woziłam węgiel wywrotką po całym kraju… Ci, którzy są w tej branży, wiedzą, jak taka praca wygląda, styl jazdy i w ogóle… Przekonałam się, jak praca kierowcy może być ciężka. Po kilku miesiącach szukałam czegoś innego. Też dlatego, że znużyła mnie jazda po kraju, chciałam ruszyć za granicę. Miałam upatrzoną firmę zajmującą się transportem międzynarodowym już dawno, ale wcześniej powstrzymywałam się, bo chciałam nabrać doświadczenia za kierownicą. Przyjęli mnie i przepracowałam tam ponad trzy lata, jeździłam ciągnikiem, Scanią z wywrotką. Trasy były głównie do Włoch, ale też do Hiszpanii. Obydwa kierunki bardzo mi odpowiadały. Potem Hiszpania odpadła i zostały tylko Włochy. Ja w Italii cały czas jestem zakochana, ale trasy powtarzały się, zaczęło to być monotonne. Poza tym praca na wywrotce jest brudna i to już też zaczęło mnie męczyć. Cały czas uważam, że to dobra firma, dobra praca, spokojna, ułożona, dobre pieniądze… Chociaż dla mnie pieniądze nie są najważniejsze, są na dalszym planie. Miałam ładne auto, ale dlatego że sama byłam uparta, żeby się nim zajmować, upiększać, często na własny koszt i własnymi rękami. W tej firmie mają dużo samochodów, chyba około 150 i tam nikt nie przykłada wagi do tego, jak one wyglądają. Mają pracować i zarabiać. Fajne było to, że miałam zestaw ciągnik z naczepą dla siebie, ale robiło się coraz bardziej nerwowo…
Gdy trzeba zmienić klimat…
- Widziałem Twój post, w którym żegnałaś się z czerwoną Scanią i jakieś gorzkie refleksje…
- Tam było dużo kierowców, a każdy człowiek to charakter. Niektórzy dawali mi odczuć, że nie jestem mile widziana. Wielu ludziom nie pasuje to, że ja mam stronę na Facebooku i na Instagramie. Pojawia się tam sporo osób obserwujących i niektórzy uważają, że gwiazdorzę, że chcę być celebrytką, nie podoba im się to, że ludzie mnie rozpoznają. Ja tego nie rozumiem. Pokazuję to co robię i jeżeli to ma odbiór to fajnie. W tamtej firmie było tak, że jeżeli na parkingu kierowca z innej firmy wspomniał, że „U Was jeździ Marysia” to już komuś ciśnienie skakało. Były różne takie sytuacje, wiadomo jacy bywają ludzie. Dlatego nauczyłam się ignorować takie rzeczy i mieć twardy tyłek. Robię to co do mnie należy, nie robię nikomu krzywdy i nie przejmuję się docinkami. Tak więc zaczęłam szukać czegoś innego, mimo że boję się zmian. Znalazłam firmę, w której jeżdżę już ponad miesiąc: Across Europe w Łodzi. Zmiana była znacząca, bo ja wcześniej nigdy nie jeździłam zestawem standardowym, tak jak teraz, czyli z naczepą plandeką albo z chłodnią. Co ciekawe, dostałam starą, 20-letnią czarną Scanię czwóreczkę. Zawsze marzyłam o jeździe takim autem. I mam co chciałam. Można powiedzieć, że to już jest klasyk, bo ma dwadzieścia lat.
- Mieszkasz w Jastrzębiu Zdrój a firma w Łodzi…
- Do łodzi mam 250 km, niestety. Wcześniej miałam pracę 30 km od domu, ale jak zmieniałam firmę, nie znalazłam w okolicy, takich, które mi odpowiadają, gdzie się czuję dobrze, gdzie mnie ludzie rozumieją… A w Across Europe są ludzie z pasją.
- 20-letni ciągnik to chyba rzadkość, firmy transportowe zazwyczaj zmieniają samochody co kilka lat na nowe…
- Bo w tej firmie liczy się pasja… Tutaj dba się o sprzęt, nie wymienia się go tylko dlatego, że ma dużo lat. Auto nie tylko ma zarabiać, ale też ma wyglądać. Dlatego tu jestem. Wszystkie samochody są tuningowane, szef kładzie na to nacisk. Można zaproponować coś, jakiś swój pomysł też, ale upiększenia nie wymagają własnego zaangażowania kierowcy. Moja Scania ma dołożone lampki, jest wymalowana, zrobiona jest kabina w środku, obita skórą, kierownica jest oldskulowa. Poza tym mechanicznie ten ciągnik jest w 100 procentach sprawny. Ja jestem w szoku, że jak na te lata i trzy miliony kilometrów przebiegu, tak ładnie pracuje i tak jeździ. Wszystko działa bez zarzutu. No i oczywiście jeżdżę nią w transporcie międzynarodowym, do Włoch. Najczęściej na północ Włoch, choć zdarzają się trasy do krajów tranzytowych, np. do Słowacji.
We Włoszech czuje, że żyje
- Co Ci się podoba we Włoszech? To dla Ciebie dobre miejsca do zwiedzania, czy też dobry kraj do jazdy?
- Jakoś tak zawsze moim marzeniem były Włochy, miedzy innymi dlatego że lubię ciepło. Kiedy pojechałam pierwszy raz to ten kraj mnie oczarował. Piękne krajobrazy, ciekawe miejsca do zwiedzania… Im dalej na południe, tym jest piękniej. Od Florencji w dół zaczynają się prawdziwe Włochy. Na północy jest troszeczkę inaczej, ale też ładnie. Ludzie tam mają inną mentalność niż w Polsce. Jak pojechałam tam pierwszy raz to na drogach dla mnie to był taki Bangladesz. Włosi nie przestrzegają przepisów, nie przywiązują wagi do włączania kierunkowskazów, do pilnowania swoich pasów. Jednak kiedy człowiek się do tego przyzwyczai i jeździ tak jak oni to jest super, jakoś to wszystko działa. Tam jest duże natężenie ruchu, miedzy innymi na autostradach, w kierunku Mediolanu, gdzie na trzech pasach jedzie auto za autem i każdy się spieszy, a mimo to jest mało wypadków. Kierowcy są życzliwi wobec siebie nawzajem. Wymuszają pierwszeństwo, ale nikt nie krzyczy, nie trąbi. Nie lubię przez Niemcy jeździć, nie lubię niemieckiej mentalności, bo oni bywają złośliwi, a we Włoszech czegoś takiego nie ma.
- A w Polsce?
- W Polsce niestety jest podobnie jak w Niemczech, czyli mało zrozumienia wobec siebie nawzajem.
- Jak wspominasz pierwsze wyjazdy za granicę?
- Pierwsze trasy do Włoch pamiętam jak dziś i ja tego nigdy nie zapomnę. Byłam zachwycona widokami, już począwszy od Austrii. Piękne góry i im dalej na południe, tym ciekawiej. To nie była trudna podróż, bo na początku jeździłam za kolegą, trzymałam się go, a on wszystko mi pokazywał. Było bez stresu. Miałam czas, żeby rozglądać się na boki, a nie tylko pilnować trasy. Po trzech tygodniach już jeździłam sama.
- Masz czas na zwiedzanie?
- Teraz czas na zwiedzanie mi się skończył, bo mam inny system pracy, na weekendy z reguły jestem w domu. ale w poprzedniej firmie dużo zwiedzałam, bo była możliwość wyjeżdżania w trasy na weekend, co ja bardzo lubiłam i często z tego korzystałam. Zwiedziłam sporo ciekawych miejsc we Włoszech i w Hiszpanii. Jeździłam z wywrotką, więc nie musiałam się martwić o towar na naczepie, że ktoś mnie okradnie albo potnie mi plandekę, kiedy zostawię zestaw na dłużej bez opieki. Teraz zestaw z plandeką już nie pozwala mi na taką swobodę. Z wywrotką stawałem w przeróżnych miejscach, jak sobie przypomnę, to mi ciarki przechodzą…
- Objeździłaś Hiszpanię, Włochy… Dokąd jeszcze chciałabyś pojechać?
- Grecja! Nie wiem dlaczego, ale chciałbym tam pojechać. Chciałabym też zobaczyć Rumunię. Lubię takie nieznane nam klimaty, zwłaszcza w krajach, gdzie jakby czas zatrzymał się 20 lat temu. Tak też bywa we wschodniej Słowacji. Natomiast Anglia to jest kierunek, który mnie odrzuca – nie chciałabym absolutnie tam jeździć. Nie lubię zimy i zimna, więc ogólnie północ skreślam.
- Widziałem Twój post o mandacie, jaki dostałaś za jazdę lewym pasem na Słowacji. To wyjątkowe zdarzenie, czy przytrafia Ci się mieć z policją na pieńku?
- To był mandat za wyprzedzanie, bo na Słowacji jest całkowity zakaz wyprzedzania, a ja niestety jestem trudna do utemperowania. Dlatego, mimo że wiem o tym zakazie, to jak potrzebuję wyprzedzić to wyprzedzam, zwłaszcza, że Scania V8 jest dość szybka i niekiedy używam lewego pasa. W końcu mnie złapali, ale i tak się cieszę, że po tych kilku latach, od kiedy jeżdżę przez Słowację, to był pierwszy raz. Poza tym, jeżeli już zdarzy mi się jakaś kontrola , to zazwyczaj są to dość miłe rozmowy. Jak policjant widzi kobietę za kierownicą to na początku jest w szoku i już uśmiech leci, a jeśli ja też się do niego uśmiecham to spotkanie odbywa się w przyjemnej atmosferze. No, zdarzył mi się mandat w Austrii za nieodpowiednią półkę w kabinie, bo oni są na takie rzeczy uczuleni, a na Węgrzech za przekroczenie dopuszczalnej masy, bo miałam 200 kilogramów ponad 40 ton. I to chyba wszystko.
- Opowiadał mi niedawno kierowca dużego mobilka, że nie wysypia się dobrze na parkingach, bo martwi się, że ktoś może mu się dobrać do ładowni i często się budzi. Jak to jest u Ciebie?
- Ja nie mam z tym problemu, lubię w ogóle spać w kabinie. Ta Scania, którą wcześniej jeździłam, z 2018 roku, Next Gen, miała wygodne łóżko, a obecna moja czwóreczka ma najlepsze łóżko, na jakim kiedykolwiek spałam w ciężarówce. Co ciekawe, górne łóżko w tej Scanii jest z przodu, nad kierownicą, a schowki górne mam z tyłu. Kabina nie jest duża, ale mam gdzie się zapakować na dłuższy wyjazd. Moja „staruszka” ma dobre wygłuszenie, które dodatkowo poprawia obicie skórą. Ta nowa Scania, którą jeździłam wcześniej, ma gorsze wytłumienie, wyraźnie słychać w środku odgłosy z zewnątrz, poza tym przez jej cienkie blachy ciepło szybko uchodzi z kabiny. W mojej czwórce nie mam drabinki, ale jestem dość sprawna fizycznie, więc sobie kicam na górne łóżko.
Ignorantów trzeba ignorować
- Coraz więcej dziewczyn jeździ ciężarówkami, ale nadal zdarzają się lekceważące odzywki ze strony kierowców mężczyzn, obśmiewanie… Zetknęłaś się z takim podejściem?
- Spotkałam się z takimi, nazwijmy żartami, ale w większości rekcje są pozytywne. Nieliczni są tacy szowiniści, którzy uważają, że kobieta nie nadaje się do tego zawodu, powinna siedzieć w domu, przy garach i dzieci rodzić. I nie chodzi tylko o facetów, lecz w ogóle o ludzi, bo niektóre kobiety też tak myślą. Poza tym niektórym facetom nie pasuje to, że kobieta dorównuje im umiejętnościami za kierownicą, czy przy aucie. Ja jestem pasjonatką i bardzo lubię motoryzację. Interesuje mnie to i lubię też przy aucie pogrzebać, coś zrobić na warsztacie. Ja na przykład potrafię zmienić koło na trasie. Miałam już takie sytuacje, że poradziłam sobie z wystrzałami. Kiedyś nawet wstawiłam filmik z takiej akcji w internecie. Nie po to, żeby się chwalić tym, tylko żeby pokazać, że kobiety też potrafią. Niektórym to bardzo nie pasowało. Zaczęli komentować, że co to jest za firma, w której kierowca sam musi koło zmieniać, a po drugie, dlaczego ja się tym w ogóle chwalę. Tak właśnie niekiedy podchodzą do tego mężczyźni. Trzeba po prostu ignorować takie zaczepki.
- Kiedy wpadłaś na pomysł, żeby założyć fanpage „Baba Dużym w trasie”?
- Może nie fanpage . Bardziej pasuje mi określenie „Blog”. Wszystko zaczęło się, gdy pracowałam w poprzedniej firmie. Tak się składa, że bardzo lubię robić zdjęcia. Robiłam tych zdjęć tak dużo i zamieszczałam, że na prywatnym profilu było to ciągłe zaśmiecanie, bo nie każdego to interesuje. Postanowiłam sobie stworzyć osobną stronę i tam publikować te fotografie. I tak to zostało do dziś. Mam sporą grupę osób zainteresowanych, które obserwują, komentują.
- Domyślam się, że podróżujesz z aparatem fotograficznym…
- Tak. W drodze mam dużo możliwości zrobienia ciekawych zdjęć. To są często ładne krajobrazy, ale też ciekawe ciężarówki. Nie tylko w trasie zresztą. Teraz w bazie firmowej często biegam z aparatem, bo nie brakuje tam ciekawych pojazdów.
- Interesujesz się tuningiem, więc pewnie bywasz na zlocie Master Truck…?
- Tak, byłam kilka lat pod rząd. Najpierw jeździłam jako widz, a później trzykrotnie zajeżdżałam czerwoną Scanią R z poprzedniej firmy.
- Zapewne spotkamy Cię na kolejnym zlocie z nową-starą Scanią…?
- Na pewno, choć być może będę jeździła już nowszym ciągnikiem, który mam, niestety, otrzymać.
- Niestety?
- No tak, bo ja się w tej czwóreczce po prostu zakochałam. To jest tak fajne auto…, ale mam się przesiąść na erkę.
- Też tuningowaną?
- Oczywiście. W tej firmie nie innych, wszystkie, a jest ich około dwudziestu, są po tuningu.
Sama ze sobą
- Niedyskretne pytanie, ale może zechcesz ujawnić: jesteś singielką?
- Tak, jestem singielką :).
- Pytam, bo zawsze w przypadku takiej pracy, gdzie masz do czynienia z długimi wyjazdami, pojawia się kwestia, co z domem, co z rodziną itd…
- Ja jestem może dziwnym człowiekiem, ale jestem samotnikiem. Lubię spędzać czas sama ze sobą, dłuższa obecność innych ludzi w pobliżu zaczyna mnie męczyć, więc dla mnie to jest praca idealna, bo w większości czasu jestem sama. Ja też poświęciłam swoje życie tej pracy, bo stwierdziłam, że to jest moje miejsce, moje życie, mój styl bycia. Właściwie nie czuję się w pracy, nie czuję obowiązku, robię to z przyjemnością. Nie zamierzam zakładać rodziny. Myślę, że urodziłam się po to, żeby siedzieć za tą kierownicą.
- Jak spędzasz czas podczas długiej jazdy?
- Niekiedy słucham muzyki. Muzyka, trasa, ciężarówka i mnie nie ma. Tak jak dziecko, które dostaje lizaka i jest szczęśliwe. Mam swoją muzykę lubię też słuchać radia. Często też wyłączam radio, żeby słuchać przepięknej melodii silnika V8 i to mi wystarcza.
- A co Cię wkurza na drodze?
- Chyba najbardziej zachowanie ludzi. Brak myślenia, wyobraźni, a nierzadko też zwykłe chamstwo. Niestety, wydaje mię, że tego ostatniego jest coraz więcej. Nie wiem, czy ludzie w ten sposób rekompensują sobie swoje frustracje? Niezadowolenie z życia?
Zakochana w Scanii
- Jeździsz Scanią, masz jeździć Scanią, poprzednio jeździłaś ciężarówka tej marki… A miałaś okazję jeździć autami innych marek?
- Tak. Zaczynałam na Volvo FH 12, potem było jeszcze inne Volvo, jakiś MAN, DAF, Mercedes, Iveco. Tak więc trochę tego sprzętu starszego objeździłam. Scania podoba mi się najbardziej. Cieszę się, że miałam taką możliwość, teraz wiem, jak na przykład jeździ się z manualną skrzynią biegów, także ze źle działającym manualem i nie są to dla mnie rzeczy straszne. Później miałam okazję pojeździć także ze skrzynią w pełni zautomatyzowaną, a teraz mam półautomat, czyli Opticruise ze sprzęgłem. W kolejnej Scanii ma być automat.
- To chyba dobrze?
- Automat jest na pewno wygodny, choć dla takiej fanatyczki jak ja to niekoniecznie jest najlepszy wariant…
- Dlaczego jednak Scania?
- Scania przekonała mnie do siebie już na pierwszy rzut oka, bo z wyglądu podoba mi się najbardziej jako ciężarówka. Poza tym przekonałam się, że jest niezawodna, silnik ma wysoką kulturę pracy, świetnie się prowadzi… Tak się utożsamiłam z ta marką, że mam Scanię nawet wytatuowaną, na wieczną miłość.
- Zdradzisz nam, gdzie masz ten tatuaż?
- Na łopatce :)
- Widzę, że masz też skrzydła wytatuowane na rękach…
- Skrzydełka to był pierwszy pomysł. Generalnie znaczeń mają wiele, ale przede wszystkim wskazują na to, że mam serce wolności. Taki wolny ptak.
- Dostrzegłem też konika…
- Oczywiście, dwa koniki są. Jednego mam na plecach, a drugiego na ręku. Bo konie to jest moja pasja już od dziecka. Nawet myślałam, że pójdę w tę drogę zawodowo, bo bardzo dużo jeździłam i trenowałam konie. Jednak jeździectwo w praktyce jest sportem, w którym nie zawsze zwraca się uwagę na dobro zwierzęcia i to nie zgadza się z moim myśleniem na ten temat, z moją wrażliwością. Wszystko sprowadza się do pieniędzy. Dlatego nie nadaję się do takiej pracy. Jednak po jakimś czasie kupiłam sobie konia, kiedy nabrałam pewności, że będę mogła mu zapewnić byt i godziwe warunki życia. Tak więc od trzech lat mam swoje „dziecko” kopytne. Ona miała trafić do rzeźni, uratowałam ją, bo właśnie taki był mój cel, żeby jakiegoś konia uratować. Trzymam ją w pensjonacie dla koni, w stajni niedaleko domu. Ona ma być szczęśliwa i ma żyć. Ja od czasu do czasu przyjeżdżam, pojeżdżę na niej, czy spędzę z nią trochę czasu i tyle mi wystarczy.
Rozmawiał: Zbigniew Majerowski
Drodzy Czytelnicy!
Chcemy na łamach Truck.pl pokazywać kierowców z pasją, pisać o truckerach i truckerkach, którzy mogą podzielić się ciekawymi doświadczeniami czy spostrzeżeniami ze swojej pracy za kółkiem. Zapraszamy do kontaktu z redakcją – macie co opowiadać? Dajcie znać! Znacie kogoś interesującego lub sami mieliście ciekawe przeżycia na drodze? Odezwijcie się. Jeździcie z pieskiem, czy innym zwierzęciem albo macie tuningowane ciężarówki, które warto pokazać – napiszcie do nas. Zapraszamy.
redakcja@truck.pl
W Scanii serii 4 – to nie jest wersja angielska, tylko naszej bohaterce odwróciło się zdjęcie :) Fot. Marysia Woryna
MAN z wywrotką to jednak nie było to, co tygrysy lubią najbardziej Fot. Marysia Woryna
opiero w transporcie międzynarodowym poczuła, że żyje Fot. Marysia Woryna
Niekiedy jest czas na zwiedzanie Fot. Marysia Woryna
„Bo konie to jest moja pasja już od dziecka” Fot. Marysia Woryna
Czarna Scania po tuningu i… wszystko na ten temat Fot. Marysia Woryna