Roland Jost, właściciel drugiej co do wielkości firmy transportowej w Belgii, został skazany na karę 18 miesięcy więzienia w zawieszeniu i grzywnę w wysokości 200 tys. euro - podał waloński dziennik „L'Echo". Wyrok wydaje się być końcem trwającej od pięciu lat batalii prawnej. Sprawa Jost Group zaczęła się w 2017 roku, w następstwie fali kontroli w belgijskim sektorze transportowym. Firma, której roczny obrót wynosi około 350 milionów euro, została oskarżona o zatrudnianie kierowców pochodzących z Europy Wschodniej za pośrednictwem różnych spółek zależnych. Celem tego procederu było zmniejszenie kosztów pracy i uniknięcie odprowadzania belgijskich składek na ubezpieczenie społeczne – mimo że kierowcy ciężarówek pracowali właśnie w tym kraju. Wśród zarzutów pojawił się też ten dotyczący fatalnych warunków, w jakich pracowali kierowcy. Truckerzy nie mieli dostępu do tak podstawowych udogodnień jak zaplecze sanitarne. Wówczas oskarżenia obejmowały nawet zarzuty organizacji przestępczej, handlu ludźmi i prania pieniędzy. Przedsiębiorca, wraz z trzema wspólnikami, spędził kilka tygodni w areszcie, a 240 jego ciężarówek zostało zajętych przez sądy.
Po kilku latach śledztwa, w październiku 2021 roku belgijska firma zawarła ugodę z prokuraturą federalną na kwotę 30 milionów euro, jednak nie był to koniec historii dla właściciela i byłego dyrektora generalnego firmy, Rolanda Josta. Menadżer nadal musiał bronić się przed oskarżeniami o „przestępstwa z zakresu prawa socjalnego” we własnym imieniu. We wrześniu ubiegłego roku Jost i jego przedstawiciel prawny wynegocjowali z prokuraturą federalną Walonii karę trzech lat więzienia w zawieszeniu, jednak w październiku sąd odrzucił to porozumienie z powodu braku grzywny. 16 stycznia 2023 r. sprawa dobiegła końca. Sąd zatwierdził ugodę między Jostem a prokuraturą, która przewiduje karę 18 miesięcy pozbawienia wolności w zawieszeniu oraz grzywnę w wysokości 200 tys. euro. Gdyby Jost dopuścił się recydywy w ciągu trzech lat, musiałby zapłacić 4,6 mln euro. (red)