Fot. ZMPD
„Początek upadku transportu polskiego”, „Stop białoruskich i rosyjskich naczep!”, „Transport drogowy naszym dobrem narodowym”, „nie dla firm z białoruskim i rosyjskim kapitałem w Polsce!”, „Przywrócić zezwolenia dla firm transportowych z Ukrainy” – polscy międzynarodowi przewoźnicy drogowi, realizujący przewozy na Wschód na swoich pojazdach przedstawili postulaty i komentarze dotyczące aktualnej, dramatycznej sytuacji podczas akcji protestacyjnej („to na razie tylko akcja ostrzegawcza” – mówili zdesperowani przedsiębiorcy), która odbyła się w środę 22 marca 2023 r. Inspiratorami protestu byli przedsiębiorcy z Łukowa.
Ponad trzysta ciągników i naczep
Protest przybrał spektakularną formę – ponad trzysta ciągników siodłowych i naczep, które zgromadziły się na MOP położonym na południowy-wschód od Warszawy, przejechało obwodnicą stolicy – najpierw A2, potem S8 do miejscowości Marki, by po nawrocie powrócić tą samą drogą. Przed przejazdem przewoźnicy i patronujący wydarzeniu politycy Konfederacji zorganizowali konferencję, podczas której przedstawili najważniejsze postulaty: zakaz wjazdu białoruskich i rosyjskich naczep, zakaz prowadzenia działalności w Polsce firm z rosyjskim i białoruskim kapitałem, wprowadzenie odpowiedzialności nadawcy za płatność dla przewoźników i przywrócenie zezwoleń dla firm ukraińskich.
Źródło: ZMPD
Ciężarówki powinny pracować, a nie stać
– Jest środa, dzień roboczy. Za nami stoi masa ciężarówek. Te ciężarówki nie powinny tutaj być, tylko jeździć i zarabiać pieniądze. Ale przyjechaliśmy tu, bo jesteśmy zdesperowani. Polityka rządu to nie tylko nasz, transportowców, problem, tylko problem całego społeczeństwa. To wszyscy Polacy poniosą konsekwencje takich a nie innych działań, które doprowadzą do upadku naszej branży. Bo zgadnijcie, do kogo przyjdzie rząd, kiedy w budżecie nagle pojawi się dziura finansowa. Do was wszystkich – mówili protestujący przedsiębiorcy.
Jak podkreślano, protest jest wyrazem sprzeciwu wobec złej polityki rządu, który nie tylko zgodził się na Pakiet Mobilności, wprowadził Polski Ład, podwyższył podatki, ale także prowadzi błędną politykę wschodnią. Ten rynek zamknął się dla przewoźników z Polski, a tymczasem nasz kraj stoi otworem dla firm z kapitałem rosyjskim, białoruskim i ukraińskim.
– Jesteśmy zwolennikami konkurencji, ale na równych zasadach. Dziś białoruskie służby żądają idących w setki tysięcy euro kaucji od naszych przewoźników, zatrzymują polskie ciężarówki. To jest zabijanie polskiej branży transportowej, która przynosi nam 6 proc. PKB – podkreślano podczas kolejnych wypowiedzi. – Walczymy o to, by branża przetrwała, byśmy mieli chociaż jedną gospodarczą perłę, z której możemy być dumni. Polska stała się bramą dla wschodniego kapitału do wchodzenia, poprzez branżę transportową, na rynek unijny. Firmy ze wschodnim kapitałem rejestrują się w Polsce w salonach kosmetycznych czy wirtualnych biurach, optymalizują się finansowo, wykazują zyski tam, gdzie są niższe podatki, a działają na rynku wewnątrzunijnym – dodawali kolejni mówcy.
W wielu opiniach powtarzało się to, że dziś w naszym kraju łatwiej jest działać firmom białoruskim i ukraińskim, a nawet rosyjskim, niż polskim. Branża tego nie wytrzyma, a to będzie oznaczało kryzys gospodarczy, bezrobocie, jeszcze większy deficyt budżetowy.
– Zarżnięcie naszej branży to zbrodnia, która przyniesie dziesiątki miliardów złotych strat, bo przecież połowa gospodarki jest związana z transportem – mówili przewoźnicy.
Fot. ZMPD
Ukraińscy przewoźnicy rosną w siłę
Pojawił się także postulat wznowienia systemu wymiany zezwoleń z Ukrainą. Od blisko roku polski przedsiębiorca, obciążony dodatkowo Pakietem Mobilności i Polskim Ładem, musi konkurować na tamtym rynku z przewoźnikiem ukraińskim, wolnym od tych obciążeń. Protestujący podkreślali, że ukraiński transport szybko rośnie; w ubiegłym roku na tamtym rynku odnotowano rekordy sprzedaży ciężarówek. Przewozy wzrosły o 50 proc. kosztem polskich przewoźników, którzy gorączkowo zastanawiają się, który kierunek obrać, żeby nie stracić firm.
Przewoźnicy dali rządowi dwa tygodnie na realizację postulatów. Po tym czasie planują zaostrzenie protestu, włącznie z wjazdem do największych miast w Polsce.
Warto zwrócić uwagę na wysoki poziom organizacji protestu i jego spokojny przebieg. Należy także nadmienić, że przewoźnicy poruszali się jedynie prawym pasem, nie blokując przejazdu innym uczestnikom ruchu drogowego.
Fot. ZMPD
Komentarz Jana Buczka, prezesa ZMPD:
– Problemy branży transportowej narastają od wielu lat i dotyczą one bardzo różnych obszarów związanych z wykonywaniem międzynarodowego transportu drogowego. Z uwagi na to, że niewiele barier udaje się na bieżąco przełamywać, oczywistym jest, że pojawiają się reakcje ze strony samych przewoźników. Środowy protest jest tego kolejnym przykładem. Kolejnym, bo przypomnę ubiegłoroczny protest przewoźników z Podkarpacia i Lubelszczyzny na granicy w Dorohusku. Udowodnili oni wtedy rządzącym istnienie bardzo dużej liczby wadliwych rozwiązań, co skutkowało częściową poprawą sytuacji. Podobnie jest dziś, kiedy państwo bez żadnej zapowiedzi, bez brania pod uwagę jakichkolwiek aspektów związanych z gospodarką, decyduje się na podejmowanie kroków, które w efekcie blokują możliwość wykonywania przewozów. Trudno się dziwić, że przewoźnicy, bezpośrednio dotknięci skutkami takich decyzji, postanowili zaprotestować.
Dla nas jako ZMPD ten protest jest całkowicie zasadny i dlatego w pełni popieramy postulaty organizatorów. (z)
Źródło: ZMPD
Fot. ZMPD
Fot. ZMPD
Fot. ZMPD