Od 20 marca w Niemczech na parkingu Graefenhausen West w Hesji przy autostradzie A5 trwa protest kierowców zatrudnionych przez polską firmę. Większość z nich to obywatele Gruzji i Uzbekistanu. Strajk dotyczy między innymi zaległości w wypłatach. O proteście zrobiło się głośno, gdy w ubiegłym tygodniu interweniował na miejscu właściciel polskiej firmy z udziałem paramilitarnego oddziału firmy Rutkowski Patrol. Niemiecka prasa informuje, że na parkingu protestuje około 70 kierowców z Gruzji i Uzbekistanu. Mówią o „pokojowym proteście". Domagają się tylko zapłaty za pracę.
Ludzie znanego detektywa Krzysztofa Rutkowskiego 7 kwietnia próbowali siłą przejąć kontrolę nad ciężarówkami, ale zostali tymczasowo zatrzymani przez niemiecką policję. Opuścili już areszt.
Media w Niemczech donoszą o fali solidarności ze strajkującymi kierowcami. Od piątkowej akcji z firmą Rutkowskiego solidarność z kierowcami i oburzenie z powodu działań polskiego spedytora jest jeszcze większe.
Tygodnik „Der Freitag" pisze o pomocy, jaką świadczą strajkującym niemieckie związki zawodowe: wspierają ich w negocjacjach z pracodawcą, dostarczają żywność, napoje, pomagają w kwestiach sanitarnych.
Na strajk zareagował już Berlin. Przewodniczący komisji transportu w Bundestagu Udo Schiefner powiedział sieci redakcji RND, że „incydent w Graefenhausen pokazuje katastrofalne warunki, jakie panują w części branży transportowej". Poseł do Bundestagu Pascal Meiser z partii Lewica domaga się z kolei zwiększenia kontroli w celu egzekwowania płacy minimalnej w transgranicznym transporcie towarowym oraz wsparcia dla zagranicznych kierowców. (z)